piątek, 26 października 2012

Muse - The 2nd Law



Zespół: MUSE
Nazwa: The 2nd Law
Wytwórnia: Warner Bros/Helium-3
Gatunek: Rock
Premiera: 01.10.2012 r.
Lista utworów:
  1. Supremacy
  2. Madness
  3. Panic Station
  4. Prelude
  5. Survival
  6. Follow Me
  7. Animals
  8. Explorer
  9. Big Freeze
  10. Save Me
  11. Liquid State
  12. The 2nd Law: Unsustainable
  13. The 2nd Law: Isolated System


Owe trio z Teigmounth jest od ponad roku jednym z moich ulubionych zespołów. Jednak jak zapowiada się ich nowa płyta? Czy jest tak samo dobra jak poprzednie? W wywiadzie dla gazety „Teraz Rock” perkusista Dominic Howard wyraził się na opinię dziennikarza, iż ich nowy album jest dość… dziwny, słowami: „Dziwny? Dziwny, znaczy dobry! Dziwny – lubię to!” A jak jest naprawdę, przekonamy się!


Utwór „Survival” był pierwszym, który można było posłuchać przed premierą. Dlaczego? Był oficjalną piosenką na Olimpiadę w Londynie. Drugi singiel „Madness” miało swoją premierę 20 sierpnia i było nie lada zaskoczeniem. 

12 utworów („Prelude” jest wstępem do „Survival”) na pewno wprawiło mnie w lekki szok. Jednak powoli osłuchując się z nimi, zaczęłam je nawet lubić, jednak tylko parę pozycji potrafiłam słuchać bez przerwy. Ku mojemu smutku nie znalazłam tu takich hitów jak „Supermassive Black Hole”, „Hysteria”, czy „Time is running out”, ale! Jest tu parę sympatycznych utworów, które naprawdę są dobrze dopracowane. „Survival” ma pewnego rodzaju urok, który przymusił mnie do nałogowego słuchania tego utworu, a gdy MUSE grali na zakończenie olimpiady, sama musiałam zaśpiewać z Bellamym (niestety jego głos zanikał w czasie występu).

„Supremacy” moim zdaniem na dobre solówki gitarowe, utwory „The 2nd Law: Unsustainable i Isolated System” są warte przesłuchania, a „Panic Station” jest funkową piosenką, która potrafi ożywić mnie w najbardziej nudny poniedziałek mojego życia.

            No i oczywiście trudno nie powiedzieć nic na temat „Save Me” i „Liquid State”, których słowa napisał Chris Wolstenholme! Obie są o jego problemie z alkoholem (jest alkoholikiem). Matt zachował się fer w stosunku do kolegi, pozwalając mu je zaśpiewać. Głos basisty jest bardzo dobry.

Wydając szósty album MUSE nie robili powtórki swoich starych hitów, tylko dążyli do zrobienia czegoś nowego. Jest to warte szacunku, bo zespół nie robi ciągle tego samego. Poznawanie nowych gatunków muzycznych i odrzucanie starych przekonań, iż jest to coś złego, jest chyba ciekawym doświadczeniem. 

Polecam płytę, aczkolwiek nie każdemu może się podobać. Niektórzy fani MUSE mogą być rozczarowani, ja nie jestem. Uważam, że Matt, Dom i Chris odwalili kawał dobre roboty.

(Od lewej Dominic Howard, Matthew Bellamy i Christopcher Wolstenholme)
Ocena:
7/10

1 komentarz:

  1. Hmm.. widzę dobre recenzje.. Hmm.. Sama uważam MUSE za wspaniały zespół, kocham ich od ponad 5 lat i nowy krążek bardzo mi przypadł do gustu.. Kocham każdą sekundę każdej minuty każdej piosenki. Oni są magiczni i wiem, że zawsze tacy będą <3 <3

    OdpowiedzUsuń